środa, 8 sierpnia 2007

Na Czcigodnego Ojca

Z cyklu 'Spotkania z poezją posoborową' - wiersz pt. 'Bynajmniej nie fraszka i niekoniecznie żartobliwa: Na Czcigodnego Ojca'.

Drogi Ojcze, taka kwestia:
O rzecz prostą chcę zapytać;
Nie chcę być archeo-bestia
Lecz czy NOM wciąż trzeba czytać?

Na Mszy Świętej od początku
Kościół śpiewał swą modlitwą;
Dziś na nowym tym obrządku
Chce esteta ciąć się brzytwą...

Drogi Ojcze, pytań siła...
Nie chcę znów Kościoła rugać:
Jakaż wina to sprawiła
Że wciąż tylko ME druga?...

Czyliż Kanon gorszy stary,
Że go prawie już nie słychać?
Powiem brzydko, drogi Ojcze:
Estetyka NOMu zdycha.

Wiem, antyczne też zwyczaje
Święte Ciało brać na rękę:
Jednak gdy jak chips się staje...
Cóż, napawa mnie to lękiem

Zwłaszcza, kiedy za ołtarzem
Widzę klauna; propozycję
Mam ja Ojcze - o tym marzę:
Wskrzesić Świętą Inkwizycję!

Niechaj sprawdza swym urzędem
Czy w herezji nie trwa który,
Czasem bowiem od ich nauk
Winny dzielić grube mury...

Niech już będzie, jak chce papież
Że to use jest, nie ryt nowy
Lecz gdy ciągle w rączki klapiesz
Czy to przydzie Ci do głowy?

Lub czy od tych deformacji
(a Kościoła stan jest marny)
oraz innych nas uzdrowi
jeden indult generalny?

Ojcze, wybacz poufałość,
Może też zbyt wiele pytam...
Wciąż Tradycji cenić stałość
Zdaje się tylko elita!

Cóż, biskupie, za te znoje
Pomnisz, kiedy Niebo runie:
Ze słów Mych 'Paś owce moje!'
której części nie rozumiesz?

 

Brak komentarzy: